podrapał się po brodzie i wyjął z albumu kolejne zdjęcie. Przez chwilę przedstawiało... nie, dosyć. Biała plama, udało się, wymazane. Spokój i pustka. Obracał przez chwilę w palcach srebrną, benzynową zapalniczkę, przenosząc wzrok to na nią, to na zdjęcie. Zdecydował jednak dużo wcześniej. Podpalił białą kartkę nieznaczącego już nic papieru. Tak dla pewności, że obraz nigdy więcej nie wróci na swoje miejsce. Rozpoczęty rytuał musi się dopełnić. Na zewnątrz burz